sobota, 9 maja 2015

Czas i tak upłynie

- Ooooch... Czemu ja nie potrafię tańczyć tak pięknie jak ta Pani z telewizji? 
- Wiesz córeczko, ta Pani po prostu bardzo długo się uczyła by móc tak tańczyć. Kosztowało ją to napewno dużo wysiłku.
- Ale ja nie chcę długo czekać, ja chciałabym już...

Wszyscy mamy jakieś cele. Przepraszam źle się wyraziłam. Wszyscy mamy jakieś marzenia. Często spełnienie ich jest dla nas tak wielką abstrakcją, że nie ośmielamy się nawet nikomu o nich powiedzieć. No bo z jakiej racji mielibyśmy odnieść sukces o jakim marzymy. Nie, to nie dla nas. Lepiej zostawić "wielkie" rzeczy dla wyjątkowych ludzi i pozostać wiernym swojej szarości i bylejakości. Nie wyróżniajmy się...

Myślisz tak czasami? Jeśli tak, to natychmiast przestań. Każdy z nas może realizować swoje pragnienia, choćby nie wiem jak szalone one były. Wystarczy trochę walki, determinacji i wiary w siebie.
Często jednak zamiast tego, my najzwyczajniej w świecie odmawiamy sobie prawa do realizacji marzeń. Najczęstszymi powodami są finanse bądź brak czasu. Zarówno jedno jak i drugie to tylko wymówka. Wystarczy bowiem tylko zastanowić się nad tym, jak można realizować swoją pasję mimo trudności, które znajdują się na naszej drodze. Uwierz mi, jeśli będziesz chciał znaleźć rozwiązanie, to napewno je znajdziesz.


Osiągnięcie celu może się wiązać z poświęceniem sporej ilości czasu na jego realizację. To oczywiste. Czasami trzeba czekać całe lata, by osiągnąć poziom, który jest naprawdę satysfakcjonujący. Czy to jednak powinno Cię zmartwić? Czy naprawdę zamiast skupić się na tym co dla Ciebie ważne, wolisz przyznać sam przed sobą że nie masz czasu na realizację marzeń i odłożyć je na później?

Nie bez powodu mówią, że "Cierpliwość jest cnotą, nie naiwnością, gdy warto czekać na coś lub na kogoś". Wierzę, że na marzenia warto czekać, nawet jeśli mam czekać latami. To nic, nie szkoda mi czasu w trakcie którego walczę o ich realizację.

Czas i tak upłynie. W ten lub w inny sposób. Tylko Ty jednak decydujesz o tym, czy po latach będziesz zadowolony z tego, w jaki sposób upłynął on Tobie.




czwartek, 7 maja 2015

Mniej to nowe więcej

Skąd bierze się u niektórych ludzi mania gromadzenia przedmiotów? Nie wiem, nie mogę przecież odpowiedzieć za wszystkich. Wiem za to napewno, skąd ona się wzięła u mnie.

Ja poprostu nie byłam nauczona wyrzucania. Czegokolwiek. Nie mówię tu oczywiście o typowych śmieciach jak papierki po batonie, czy puste butelki. Ja mam na myśli szpargały wszelkiego rodzaju. U mnie w domu zawsze pełno było wszystkiego. Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem, największej liczby atrakcji dostarczała mi szuflada mojego Taty. Było tam wszystko. Śrubki, gwoździe, guziki, linki, jakieś małe karteczki. Tak naprawdę to domyślam się, że przynajmniej połowa tych rzeczy, nigdy do niczego mojemu Tacie nie była potrzebna. Mi jednak jako dziecku te wszystkie pierdoły jawiły się jako najlepsze na świecie skarby. Nigdy nie miałam dość grzebania w tej "magicznej" szufladzie. Poza tym u nas w domu wogóle było wszędzie pełno wszystkiego. Szafy pełne ciuchów których dawno nikt nie nosił (i nie założy), szafki zastawione pierdółkami (ozdóbkami), które tylko się wiecznie kurzą i nawet nie dodają zbytniego uroku... Strych, na którym chyba nikt tak do końca nie wie co można znaleźć. Krótko mówiąc wszystko wszędzie.



Przywyczajona do życia w ten sposób, sama również gromadziłam "skarby". Żal mi było czegokolwiek kiedykolwiek wyrzucić. Najczęściej w myśl zasady "To mi się napewno jeszcze kiedyś przyda". Czasami również "Dostałam to od ...., nie mogę się tego pozbyć"...

Jednakże jakiś czas temu ten mój dobytek, który dodam że mi i tak nie wydawał się duży (wielu rzeczy się pozbyłam ze względu na częste przeprowadzki), zaczął mi poprostu przeszkadzać. Znalezienie czegokolwiek w stosie moich rzeczy przyprawiało mnie zawsze o ból głowy, a przekopywanie się przez ubrania których od dawna nie noszę i których najzwyczajniej w świecie nie lubię, denerwowało mnie. Stwierdziłam że mam dość bałaganu w swoim życiu. Nie chciałam już również dłużej mieszkać w graciarni.

poniedziałek, 4 maja 2015

Nie porównuj się do innych

Napewno słyszałeś ten tekst milion razy. Albo i dwa. Zawsze jednak w kontekście tego, żeby nie porównywać się do osób, które mają od nas więcej. Więcej i lepiej, tak dla dokładności. Cóż, zazdrość to rzeczywiście brzydka rzecz. Na szczęście potrafi być również motywująca do działania, co już nie jest takie złe.
Porównywanie się jednak do osób, które robią mniej od nas już nie jest takie świetne.
CZEMU?
Bo odbiera nam zapał do działania.

Powiedzmy, że chcesz zrzucić nieco wagi. Masz zapał, motywację a nawet sportowe buty. Krótko mówiąc, wszystko co potrzebujesz, by zacząć aktywny tryb życia. Szczęśliwy, dzielisz się nowym faktem ze swojego życia ze znajomymi. I co słyszysz? Same negatywy.
Nagle dowiadujesz się, że ich formy aktywności ograniczają się do pójścia do warzywniaka i z powrotem lub też w jeszcze lepszych wypadkach, do zmieniania kanałów w telewizji (na pilocie rzecz jasna). Wkrótce dostrzegasz że w Twoim otoczeniu nie ma osób, które byłyby choć trochę aktywne. No bo po co komuś aktywność, gdy meczyk leci i jeszcze kilka browarków czeka w lodówce?
Po co komu dieta, gdy za rogiem nowa pizzeria otwarta? No a latem, nie leżeć plackiem na plaży, tylko jeździć na rowerze? Chore pomysły...

Najgorsze jest to, że wiele osób w tym momencie stopi się z powrotem ze swoją grupą. Zaczynają myśleć, że to wszystko nie ma sensu. Po co mam się starać, gdy nikt inny tego nie robi? Po co i dla kogo mam się wyróżniać? Chyba lepiej będzie prowadzić takie samo życie jak inni...


NIE, NIE LEPIEJ


W dzisiejszym świecie nie występują pytania "jak i czy to jest możliwe?". Wyparło to pytanie "kiedy to zrobimy?".
Czemu tak się stało? Ponieważ niektórzy nie bali się wyłamać. Nie bali się eksperymentować. Nie obchodziło ich czy będą inni. Czyjeś życie nie stanowiło dla nich wyznacznika dla ich własnego losu. Wielcy naukowcy, wynalazcy, pisarze. Dzięki nim, żyjemy dzisiaj w takim a nie innym świecie.